Nareszcie udało mi się go napisać. Niestety, wyszedł krótszy niż poprzedni. Miłego czytania^^
_________________________________________________________________________________
Nadszedł dzień, w którym będzie wystawiane szkolne
przedstawienie. Wszyscy byli już w szkole. Ayame i Laito skierowali się na salę
gimnastyczną, w której miało ono się odbyć. Na miejscu spotkali innych
uczestników. Nie znała nikogo, oprócz kierującego wszystkim Kou. Zaczęło się.
Zgasły światła, a na widowni zebrał się tłum uczniów jak i nauczycieli. Zaczęli
wychodzić inni i śpiewać. Po każdym występie artyści otrzymywali brawa.
Nadeszła kolej na ich występ. Wyszli na scenę. Laito zasiadł do czarnego
fortepianu i zaczął grać. Dziewczyna zaczęła śpiewać. Wyszło jej to doskonale.
Twarze widowni przybrały lekko zdziwiony wyraz. Po wykonaniu przez nich utworu
otrzymali najgorętsze podziękowania, a jedna z występujących wcześniej
dziewczyn skierowała swój wzrok w kierunku Ayame i wpatrywała się w nią z
zazdrosną miną. Zignorowała to. Po przedstawieniu wszyscy artyści ustali w
szeregu i ukłonili się, a następnie rozeszli. Była jeszcze jedna lekcja. Akurat
była to historia. Na niej widać było, że wszyscy się nudzą, nawet nauczyciel.
Zadzwonił dzwonek. Każdy skierował się ku wyjściu z budynku. Cała rodzinka
Sakamakich zebrała się przed szkołą. Wsiedli do limuzyny i ruszyli. W trakcie
drogi nikt się nie odezwał. Panowała niezręczna cisza. Po przyjeździe, zjedli
obiad i ruszyli w różne strony. Ayame wyszła do ogrodu. Lubiła tam przebywać
tylko, że tym razem zamiast Subaru spotkała...Ayato! Siedział na ławce. Usiadła
obok niego. Nagle czerwono-włosy złapał ją za rękę i przyciągnął do siebie.
Chciał ją ugryźć, ale ta zaczęła protestować, a on w końcu dał sobie spokój.
”Chyba nie był taki głodny?” - pomyślała i wróciła do rezydencji. Resztę dnia
spędziła w swoim pokoju, czytając książki i rozmyślając nad różnymi sprawami.
Następnego
dnia, a raczej nocy pojechała z Reijim na zakupy. Nie było ich przez około trzy
godziny, ale wrócili w kilkunastoma torbami. Zanieśli do kuchni i rozpakowali.
Skończyli. Dziewczyna pomogła szykować mu śniadanie. Zrobili i udali się do
jego pokoju. Ayame miała wybrać zastawę stołową. Staneła naprzeciwko szklanych
kredensów, szukając odpowiedniej. Nagle poczuła ucisk na swoim nadgarstku.
Złapał ją za rękę. Przyciągnął ją do siebie, zsunął część czarnego swetra z jej
ramienia i wbił swoje kły w jej nagą skórę. Pił ją przez jakiś czas. Przestał
już.
- Co się dzieje? Jest
taka słodka. - powiedział, a raczej wyszeptał i powrócił do picia. Skończył już
ostatecznie. Wybrali zastawę stołową i poszli wszystko szykować. Wszystko było
gotowe. Każdy zasiadł do stołu. Zaczęli jeść. Na śniadanie mieli wiele rzeczy.
Zjedli i jak zwykle rozeszli się. Dziewczyna pomogła Reijiemu sprzątać i poszła
do pokoju. Ubrała się, zeszła na dół i wszyscy pojechali do szkoły. Lekcje
minęły dosyć szybko.
Wszyscy
byli już w domu. Ayame nie wiedziała, co robić. Podszedł do niej Ayato.
- Ej. Chcesz iść na
spacer?
- No mogę, ale gdzie?
- A co ty taka
ciekawa? Hmm...?
- Nie twoja sprawa.
Mów.
- Zobaczysz.
- Pfff... Ok... -
Wyszli z rezydencji. Szli przez ciemny las, aż dotarli na łąkę, obok której
znajdowało się jezioro. Zatrzymali się. Usiadł na trawie.
- Siadaj! - zawołał,
a ona wykonała polecenie. Siedzieli tak i siedzieli, dopóki nie zgłodnieli.
Postanowili wrócić się do rezydencji. Na miejscu Reiji powiedział, że za
dziesięć minut wszyscy mają zjawić się w salonie.
Minął
określony czas. Wszyscy byli na miejscu, jednak nikt nie wiedział, w jakim celu
są zebrani.
- Eee... Reiji. Po co
nas tu zebrałeś? - zapytał Laito. Reiji trzymając w ręce białą kopertę
odpowiedział:
- Zostaliśmy
zaproszeni przez ojca na karnawał. Odbędzie się on jutro o godzinie dwudziestej
drugiej.
- Ja się na to nie
piszę! - wykrzyknął Ayato.
- Ja też jakoś nie
chcę, jednak...wiesz jaki jest ojciec? - powiedział Laito.
- Wiem, ale kto
zostanie z Ayame?
- Ona idzie z nami. -
odpowiedział im Reiji.
- C-Co?! -
powiedziała, a raczej wrzasnęła większość.
- Zgadza się. - zakończył wszystko wychodzący z salonu
szaro-czarnowłosy. Następnie reszta się rozeszła. Została tylko Ayame.
”Hmm... Czyli idziemy po lekcjach?” -
pomyślała. Tak właśnie miało być. Dzisiaj już było po szkole. Dziewczyna poszła
do swojego pokoju. Wzięła kąpiel i jak reszta, poszła spać.
Wstała
i zeszła na dół do reszty. Zjedli śniadanie i pojechali do szkoły. Nikt nie
wspominał nic o karnawale, co trochę stresowało Ayame. Nie wiedziała, czego ma
się spodziewać. Minęła pierwsza lekcja. W trakcie przerwy dziewczyna wyszła na
korytarz. W trakcie spaceru zobaczyła stojącego, w tłumie dziewczyn Kou. ”No
tak, przecież to idol” - pomyślała i odeszła. Szczerze, nie miała ochoty z nim
rozmawiać. Tak naprawdę, to w ogóle z nikim nie chciała teraz konwersować.
Rozległ się dźwięk dzwonka. Dziewczyna wróciła do klasy. Wszystkie lekcje
strasznie się dłużyły. Po zajęciach wyszła ze szkoły. Wszyscy już czekali.
Wsiedli do samochodu, a raczej limuzyny i pojechali.
Po
powrocie do domu wszyscy poszli się szykować na karnawał. Dziewczyna ubrała się
w granatową sukienkę za kolana, czarne bolerko i szpilki tego samego koloru.
Zrobiła sobie delikatny makijaż i włożyła swój ulubiony, srebrny naszyjnik,
mający na końcu breloczek w kształcie serca. Była gotowa. Zeszła na dół, gdzie
jak zwykle czekali wszyscy. Wszyscy zaczęli znikać. Został tylko Subaru.
Poczuła, że złapał ją za rękę i...znalazła się w innym miejscu. Wszyscy stali
przed wielką, metalową bramą. Przeszli przez nią. Zaczęli zwiedzać okolicę. W
tle słychać było muzykę. Obok nich przechodziło dużo osób. Ayame wyczuwała ich
aurę. Wiedziała, że nie są ludźmi, tylko najprawdopodobniej wampirami. Szli, aż
nagle zatrzymali się w jakiejś ciemnej uliczce. Widać było, że nikt nie jest
zadowolony pobytem w tym miejscu.
- Ja idę. Muszę
załatwić kilka spraw. - powiedział Reiji i zniknął.
- Ja pójdę poszukać
jakichś słodyczy. - odparł Kanato i również zniknął. Zostali w piątkę. Ona,
Ayato, Laito, Subaru i...Shuu? ”Gdzie on polazł?” - pomyślała. ”Zapewne poszedł
gdzieś i teraz śpi”. Czyli zostali we czwórkę, jednak białowłosy też miał jakąś
sprawę i zniknął, co daje trzy osoby. Nikt już nie planował znikać. Ruszyli na
tereny karnawału. Aktualnie trwały koncerty. Usiedli przy okolicznym stoliku i
kupili sobie coś do picia. Nikt się nie odzywał. Każdy milczał. Nagle na scenę
wszedł...Kou! Dziewczyna liczyła, że jej nie zobaczy. Niestety było inaczej. Stał na scenie i wywołał Ayame
do wspólnego śpiewania. Nie była chętna, ale wszystkie spojrzenia skierowane
były na nią, a wokół wszyscy wykrzykiwali jej imię, więc musiała iść. Weszła na
scenę. Chłopak podał jej mikrofon.
Rozległ się dźwięk muzyki i zaczęli śpiewać. Ich występ trwał około pół
godziny. Zeszła ze sceny, ale nie mogła
nikogo znaleźć, więc usiadła do pierwszego lepszego, pustego stoliku. Siedziała
znudzona. Nagle podszedł do niej Shin...Tsukinami Shin.
- Ładny występ!
-powiedział.
- D-dzieki.
- Mogę się dosiąść,
nie?
- Tak, siadaj.
- Czemu siedzisz tak
sama?
- A nie wiem. Cała
szóstka mnie zostawiła.
- A więc jesteś tutaj
z braćmi Sakamaki?
- Tsaa...Niestety. - odpowiedziała. Rozmawiali dalej, dopóki
Shin nie oznajmił, że czeka na niego brat. Odszedł i znowu została sama, jednak
nie trwało to długo. Przyszli wszyscy i oznajmili, że muszą iść, jednak nagle
scena stanęła w ogniu, a jej odłamki strzelały gdzie popadnie.
- Zabierzcie Ayame! -
wrzasnął Reiji. Laito tak zrobił. Przeteleportował siebie i ją do domu, po czym
sam wrócił do reszty. Większość osób zaczęła uciekać. Razem z nimi zostało
tylko dwanaście osób. Oni, czyli bracia Sakamaki, gdzieś dalej była czwórka braci Mukami a na końcu dwójka braci
Tsukinami. Widać było, że każdy był zdziwiony zaistniałą sytuacją. Chody na ten
karnawał od dobrych paru lat, ale nigdy taka sytuacja nie miała miejsca. Nie
wiedzieli, co mają zrobić. Nie było możliwości ugaszenia tego, ponieważ
rozeszło się to na około dziesięć okolicznych budynków. Z powodu niemocy
wszyscy zaczęli teleportować się do własnych domów. Ayame wyczekiwała ich z
niecierpliwością i wrócili. Na szczęście nic nikomu się nie stało.
Każdy
poszedł do swojego pokoju. Dziewczyna najpierw zrobiła sobie herbatę i poszła
do ogrodu. Nikogo tam nie było, więc miała spokój. Na dworze panowała noc. Na
niebie był księżyc w kształcie rogalika. Ayame wypiła herbatę i poszła do
swojego pokoju, jednak w nim czekał już...Ayato.
- Ej...Daj mi się
napić. Jestem głodny.
- Nie! Idź stąd!
- Pff...Nie będziesz rozkazywać
Ore-sama. - powiedział, złapał ją za rękę i przycisnął do ściany. Przysunął
swoją głowę do jej szyi i wbił swoje białe kły w jej nagą skórę. Pił jej krew,
dopóki stwierdził, że wystarczy. Jakoś nie było mu na rękę zajmowanie się
nieprzytomną dziewczyną. Skończył. Odszedł od niej i wytarł ręką wypływającą z
kącika jego ust krew. Następnie wyszedł z jej pokoju.
Fajne c:
OdpowiedzUsuńPodoba mi się :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie https://toth3end.blogspot.com/ <3