wtorek, 12 kwietnia 2016

19. Wszystko złe, co się dobrze kończy...

I oto spotykamy się w tym ostatnim już rozdziale z tej serii...mam nadzieję, że spodobała Wam się seria i dziękuję za jej przeczytanie. Cóż, rozdział krótki, ale trudno. Sądzę, że większość osób będzie zawiedziona końcówką. Ja już nie przedłużam i życzę miłego czytania^^

_________________________________________________________________________________


Ichigo z ledwością siedziała na krześle. Czuła, że za moment umrze. Wykrwawi się, co nie jest niczym dziwnym w jej sytuacji. Przecież ma odcięte obie ręce i wycięty na twarzy uśmiech.
- To jak? Gotowi na finał?
- Jaki finał?! Czy to ci nie wystarczy?! - wrzasnął Jeff.
- Ależ skąd...chcę cię pogrążyć jeszcze bardziej.
- Dlaczego to robisz?
- Przecież to przez ciebie tak wyglądam.
- To nie oznacza, że musisz się mścić.
- Właśnie oznacza! Wiesz, ile przez to cierpiałam? Nie mogłam normalnie żyć, mieć znajomych, wyjść z domu. W takim stanie to było nierealne!
- Twoja zemsta niczego nie zmieni!
- Oj, zmieni...nawet nie wiesz, jak dużo... - skończyła rozmowę, wzięła siekierę i odcięła Ichigo głowę...krew tysnęła na wszystkie strony. Ona zaś odłożyła broń i wyszła z pokoju.
- Ja już idę...właśnie będę wzywać policję. Masz czas na ucieczkę, a z ciałem rób co chcesz... - powiedziała, wyciągając telefon. Wyszła z pokoju. Został tylko Jeff i...zwłoki Ichigo.
- Dlaczego...dlaczego tak się to skończyło? Gdybym przyszedł wcześniej byłoby inaczej. - mówił zapłakany chłopak. - Przynajmniej pochowam cię tak, jak należy. - Chwycił czarny wór spod ściany i zaczął tak wkładać zwłoki dziewczyny. Po zapakowaniu wyszedł. Udał się niedaleko jeszcze niedawno wspólnego domu. Odłożył pakunek, chwycił łopatę, która leżała obok lokum i zaczął kopać dół.
- Nie martw się kochanie...zginę razem z tobą... - mówił, wykopując jednocześnie dziurę. Kiedy skończył, wyjął zwłoki i wrzucił do dołu, wyjął z kieszeni środki nasenne, wziął całe pudełko i wpadł do ”grobu”.
- Obyśmy spotkali się po drugiej stronie... - powiedział i napisał wiadomość do PhoneCall, w treści której załączył adres tego miejsca. Liczył, że przyjedzie niebawem i ich zakopie. Tak też się stało...wszyscy znajomi zebrali się tutaj. Przynieśli znicze i zapalili.
- Oby się spotkali... - powiedział Ben.
- Tak... - przytaknęła PhoneCall.

1 komentarz: