środa, 13 kwietnia 2016

Antagonistyczne Rozdział 1

Otóż zaczynam nową serię. Jako osłodzenie po dosyć specyficznym zakończeniu poprzedniej dodaję ten rozdział dosyć szybko. Poza tym jakoś na pisanie mi się zebrało xD wiec teraz częściej będą rozdziały. A o nowej serii...liczę, że dobrze się przyjmie. Wytłumaczę jeszcze tytuł opowiadania. Antagonistyczne oznacza sprzeczne, niezgodne (nie ma to nic wspólnego z filmem czy książką xD). Cóż, kończę ten wstępik i życzę miłego czytania^^

_________________________________________________________________________________


AMAYA YASUKO

Jestem Amaya Yasuko*, mam 16 lat. Mieszkam teoretycznie sama. Mój ojciec nie żyje, a matka pracuje. Bardzo rzadko bywa w domu, więc mam swobodę. Nikt mi nie mówi co mogę, a czego nie. Zajmuję się pisaniem pamiętnika w telefonie. Opisuję wszystko, co widzę. Nie rozmawiam z innymi. Nie potrzebuję. Uważam, że raczej jestem introwertykiem. Poza tym posiadam bujną wyobraźnię. W mojej głowie rozmawiam z moimi ”znajomymi”. Chodzę do pierwszej klasy liceum. Ehh...skończmy tę dziecinadę. To do mnie niepodobne. Dlaczego rozmyślam o tym, kim jestem? Brzmi to tak, jakbym przedstawiała się komuś, a nikogo tu nie ma. Pójdę usiąść na łóżku. Chwyciłam koc i okryłam się.
- Deus. - powiedziałam. Jest to imię mojego wymyślonego przyjaciela. Właśnie ”idę” się z nim spotkać. Mówi, że jest bogiem, ale nie wiem, co mam o tym myśleć.
- Ooo...Yasuko. Miło cię widzieć. Mam świetna propozycję.
- W takim razie słucham...
- Czy interesuje cię umiejętność przewidywania przyszłości.
- Jasne, ale to chyba nierealne.
- Hmm...dla zwykłych ludzi nie, ale ja jestem bogiem.
- W takim razie mów dalej.
- Otóż posiądziesz umiejętność przewidywania przeszłości i dzięki temu weźmiesz w udział w grze, ale nie takiej zwyczajnej grze...
- A jaka to będzie gra?
- Gra o przetrwanie. W takim razie powodzenia.
- Czek... - chciałam powiedzieć, ale Deus zniknął, a ja dostałam wiadomość. Wzięłam telefon i ją przeczytałam.
Nadawca: Deus Ex Machina
Temat: Gra o przetrwanie
Chciałbym Cię zaprosić droga, trzecia użytkowniczko
pamiętnika na spotkanie, w celu wyjaśnienia zasad. Na
pewno znasz miejsce. Byłaś tam niejeden raz. Liczę, że
przybędziesz na te spotkanie Amayo Yasuko.
Czyli już zorganizował spotkanie. Nie napisał kiedy, ale zgaduję, że za chwilę. Co to za dźwięk? Słyszałam coś z mojego telefonu. Wzięłam go i weszłam w notatnik. Tak, jak mówił. Mój pamiętnik zaczął przepowiadać przyszłość. Najgorsze było to, że wpisy się sprawdzały...
Udałam się na spotkanie. Pojawiłam się na okrągłej platformie. Oprócz mojej takich było jeszcze jedenaście, a na każdej ktoś stał, ale nie mogłam nikogo rozpoznać. Wszyscy byli zamaskowani. Deus mówił, że jestem trzecia. Ciekawe dlaczego? Ehh...nie ważne. Pewnie zaraz wszystkiego się dowiem.
- A więc teraz wyjaśnię zasady tej gry. Jest was dwunastu użytkowników pamiętnika przyszłości. Jak już wiecie przepowiadają one przyszłość na dziewięćdziesiąt dni w przód. Całość nie jest trudna. Musicie zabić pozostałą jedenastkę, aby przetrwać. Wygrany zostanie bogiem.
- Deusie, mam pytanie. - nie wiem, czyj to głos. Nie poznaję...
- Słucham, pierwszy.
- Otóż widziałem, jak przyszłość zmieniła się na moich oczach, ale ja nic nie zrobiłem.
- Przyszłość zmieniła się najprawdopodobniej dlatego, że nie wykonałeś czynności, która była zapisana w pamiętniku. Przez twoją zmianę twoja przyszłość również stała się inna. Załóżmy, że idziesz prosto. Pamiętnik mówi, że idąc tak zdarzy się wypadek z twoim uczestnictwem. Wiedząc to możesz obrać inną drogę i będziesz cały. Wtedy wszystko ulega zmianie. Rozumiesz już, pierwszy?
- Tak.
- A więc powodzenia. Hmm...według mnie największe szanse ma trzecia. Jak uważasz Murmur?
- Sądzę, że to druga wygra. - spojrzałam na tę Murmur. Wyglądała trochę jak taki kosmita, ale kojarzyłam ją. Czasami spotykałyśmy się podczas moich rozmów z Deusem. Zniknęłam z platformy. Muszę przemyśleć, co mam zrobić, żeby to wygrać. Wiedząc, że stałam się po części faworytką mogę się spodziewać tylko jednego - ataku na mnie. Muszę dowiedzieć się czegoś o reszcie.
Jest wieczór. Właśnie wychodzę z domu. Pójdę się przejść na spacer. Hmm...może na wieżowiec? Tak, to będzie dobry pomysł. Ruszyłam. Całą drogę przeszłam w ciszy. Nie wypadałoby mi słuchać muzyki, przecież muszę być przygotowana na każdy atak. Weszłam na dach budynku. Nie głupim pomysłem będzie leżenie tutaj. Odpocznę sobie i zacznę zastanawiać się nad tą grą. Zanim to jednak zrobiłam, ktoś tu przyszedł...
- Kim jesteś?! - starałam się zabrzmieć tak niezbyt agresywnie.
- Czy to ważne? Powiedz, co to za dźwięk? - powiedziała, po czym mój pamiętnik wydał dźwięk zmiany przyszłości. - Wiedziałam. Która jesteś? Ja jestem jedenasta, Eguichi Katsumi*.
- Skoro już się przedstawiamy, to ja jestem trzecia, Amaya Yasuko*. Czego chcesz ode mnie> Przyszłaś mnie zabić?
- Bingo! - rzuciła się na mnie z nożem. Zaczęłam unikać, ale cofałam się do tyłu. Ani razu mnie nie trafiła, jednak poczułam, że spadam. Fajnie...odpaść pierwszej...nie zapowiadało się to ciekawie.
- Żegnaj świecie! - powiedziałam, ale ktoś mnie złapał.

SACHIKO NATSUME

Właśnie wracam do domu, a tu nagle ktoś spada z dachu. Dlaczego by tak nie złapać tej osoby? Może będę mógł ją zjeść. Szybko jednak zmieniłem zdanie po tym, jak wylądowała w mych ramionach. Odstawiłem ją na ziemię i ruszyłem dalej. Nie chcę, żeby mnie widziała. Nie potrzeba mi dodatkowych kłopotów, czy ciężarów. Po prostu po posiłku wracam do domu...i ratuję spadającą z dachu dziewczynę. Czyli wszystko jest normalnie...nic dziwnego...dobra, to wszystko jest nienormalne. Dlaczego ja pomagam pierwszej lepszej osobie...JA? To do mnie dosyć niepodobne. Ehh...trudno...liczę, że mnie nie zauważyła. To byłoby dla niej szokiem, bo kto normalny ma jakieś czerwone coś wystające z pleców i wbija to do budynków powodując latanie? NIKT...dobra, zostawmy to. I tak prawdopodobnie nigdy jej nie spotkam...


_______________________________
* - kolejność - nazwisko - imię


wtorek, 12 kwietnia 2016

19. Wszystko złe, co się dobrze kończy...

I oto spotykamy się w tym ostatnim już rozdziale z tej serii...mam nadzieję, że spodobała Wam się seria i dziękuję za jej przeczytanie. Cóż, rozdział krótki, ale trudno. Sądzę, że większość osób będzie zawiedziona końcówką. Ja już nie przedłużam i życzę miłego czytania^^

_________________________________________________________________________________


Ichigo z ledwością siedziała na krześle. Czuła, że za moment umrze. Wykrwawi się, co nie jest niczym dziwnym w jej sytuacji. Przecież ma odcięte obie ręce i wycięty na twarzy uśmiech.
- To jak? Gotowi na finał?
- Jaki finał?! Czy to ci nie wystarczy?! - wrzasnął Jeff.
- Ależ skąd...chcę cię pogrążyć jeszcze bardziej.
- Dlaczego to robisz?
- Przecież to przez ciebie tak wyglądam.
- To nie oznacza, że musisz się mścić.
- Właśnie oznacza! Wiesz, ile przez to cierpiałam? Nie mogłam normalnie żyć, mieć znajomych, wyjść z domu. W takim stanie to było nierealne!
- Twoja zemsta niczego nie zmieni!
- Oj, zmieni...nawet nie wiesz, jak dużo... - skończyła rozmowę, wzięła siekierę i odcięła Ichigo głowę...krew tysnęła na wszystkie strony. Ona zaś odłożyła broń i wyszła z pokoju.
- Ja już idę...właśnie będę wzywać policję. Masz czas na ucieczkę, a z ciałem rób co chcesz... - powiedziała, wyciągając telefon. Wyszła z pokoju. Został tylko Jeff i...zwłoki Ichigo.
- Dlaczego...dlaczego tak się to skończyło? Gdybym przyszedł wcześniej byłoby inaczej. - mówił zapłakany chłopak. - Przynajmniej pochowam cię tak, jak należy. - Chwycił czarny wór spod ściany i zaczął tak wkładać zwłoki dziewczyny. Po zapakowaniu wyszedł. Udał się niedaleko jeszcze niedawno wspólnego domu. Odłożył pakunek, chwycił łopatę, która leżała obok lokum i zaczął kopać dół.
- Nie martw się kochanie...zginę razem z tobą... - mówił, wykopując jednocześnie dziurę. Kiedy skończył, wyjął zwłoki i wrzucił do dołu, wyjął z kieszeni środki nasenne, wziął całe pudełko i wpadł do ”grobu”.
- Obyśmy spotkali się po drugiej stronie... - powiedział i napisał wiadomość do PhoneCall, w treści której załączył adres tego miejsca. Liczył, że przyjedzie niebawem i ich zakopie. Tak też się stało...wszyscy znajomi zebrali się tutaj. Przynieśli znicze i zapalili.
- Oby się spotkali... - powiedział Ben.
- Tak... - przytaknęła PhoneCall.

poniedziałek, 11 kwietnia 2016

18. Nieoczekiwane spotkanie

A wiec jak mówiłam, wstawiam teraz 18 rozdział. Kolejny i za razem ostatni pojawi się za kilka dni. Ten akurat powiem z góry, że przepełniony jest krwią, oraz brutalnymi scenami, wiec polecam go osobom o mocnych nerwach xD Powiem tylko jedno...Miłego czytania^^

________________________________________________________________________________


Ichigo po obudzeniu rozejrzała się dookoła. Znajdowała się w dziwnym, poniszczonym pomieszczeniu, w którym nie było nikogo. Próbowała wstać, ale okazało się, że była przywiązana do krzesła i nie miała żadnego sposobu, żeby chociaż trochę poluzować liny. Żadnego gwoździa w okolicy, ani najmniejszej możliwości poruszania nadgarstkami. Pozostawało jej tylko siedzieć i czekać na ratunek...lub śmierć.
Jeff udał się do miejsca wskazanego przez porywacza. Wyszedł z lasu, skierował się do uliczki, budynku i na końcu do pokoju na lewo. W środku zobaczył siedząca na krześle dziewczynę, która wstała na jego widok. Zdawało mu się, że ją znał. Nie pamiętał, kim ona była, ale czuł, że wcześniej się spotkali.
- Znowu się spotykamy, Jeff...
- Kim jesteś?
- Nie pamiętasz? Spójrz jak wyglądam? Widzisz...to ty mi to zrobiłeś. Przypominasz mnie sobie?
- Ty wtedy przyszłaś na te przyjęcie?
- Tak, to ja. Jane...Jane the Killer. Zastanawiasz się pewnie, dlaczego porwałam ci dziewczynę? Odpowiedź jest prosta. Chciałam cię spotkać...spotkać i zabić. Za to, co mi zrobiłeś.
- Gdzie jest Ichigo?!
- Choć za mną. Pokażę ci...
Udali się do pokoju obok. Ichigo siedziała bez sił przywiązana. Jeff chciał do niej podbiec, ale Jane go przytrzynała. Chwyciła jego nadgarstki i związała.
- Patrz uważnie... - powiedziała i podeszła do związanej. W ręce trzymała nóż.
- Najpierw zdejmiemy taśmę z ust. Zobaczymy, co zrobisz słysząc jej błagalne krzyki, widząc jej krew spływającą wszędzie, leżące, odcięte kończyny i jej martwe ciało. - po wypowiedzeniu tego przejechała ostrzem po twarzy dziewczyny. Z jej ust wydobyły się krzyki. Jeff chciał cos powiedzieć, ale Jane widząc to zakleiła jego usta taśmą.
- Ciekawy widok...ty, związany na ziemi i bezradny...hahaha - wybuchła śmiechem, zahaczając przy tym nożem o szyję Ichigo, która zaczęła krzyczeć.
- Może teraz odetniemy ci te piękne włoski, kochana? - zrobiła to, o czym wspominała.
- Jeff...n-nie p-patrz... - powiedziała z ostatkami sił dziewczyna, a Jane właśnie chwyciła siekierę, zamachnęła się i odcięła Ichigo palce lewej dłoni.
- Ehh...to jest męczące...pójdę odpocząć. Zostawiam was samych, a ty Jeff...zdejmę ci te taśmę. - powiedziała i wyszła z pokoju.
- Ichigo...
- Jeff...
- Kocham Cię...proszę, znieś to. Wiem, ze to co mówię wydaje się nierealne, ale znieś to. Jakoś cię uratuję...uratuję i będziemy razem, na zawsze. Obronię cię... - powiedział i zahaczył liny krępujące nogi o nóż, który wypadł mu z kieszeni. Wstał, podszedł do dziewczyny i ją pocałował. Trwali w tym, póki Jane nie weszła do pokoju.
- Ehh...jakie gołąbeczki...
Podeszła do nich, zaciągnęła Jeffa w poprzednie miejsce, związała nogi i podeszła do Ichigo.
- Kochana, teraz palce prawej, prawda? - powiedziała wybuchając śmiechem, po czym siekierą odcięła wspomniane kończyny. Następnie wzięła zamach i odcięła prawe ramię, a następnie lewe.
- Ślicznie tak wyglądasz...Jeff, jak ci się podoba? Widzisz tę ilość krwi? Właśnie...zrobię coś dla Ciebie... - przybliżyła nóż do twarzy dziewczyny i wycięła uśmiech, który miał chłopak.
- Przestań! - wrzasnął Jeff.
- No tak, zapomniałam ci skleić usta. Wiesz co...jak ją zabiję, to cię wypuszczę i dam jej kończyny. Będziesz mógł z nimi zrobić co chcesz. Nie muszę cię na razie zabijać...twoja rozżalona twarz mi jak na razie wystarcza...

17. Nowy dom, nowe życie

I oto jest kolejny rozdział. Za to, ze była przerwa, za chwilkę pojawi się 18 rozdział, który będzie już przedostatnim z tej serii. Ja nie zwlekam i zapraszam na ten rozdział. Miłego czytania^^

__________________________________________________________________________________


Ben i PhoneCall wrócili do reszty. Postanowili powiadomić ich o znalezisku.
- Słuchajcie! - zaczęła dziewczyna. - Znaleźliśmy miejsce do zamieszkania. Idealnie nadaje się dla nas wszystkich, ale... - nie skończyła, bo ktoś jej przerwał.
- Zależy, jakich wszystkich. Wiesz, my mamy zamiar się wiesz...stąd wyprowadzić. Sami, we dwoje. - powiedział Jeff, trzymając Ichigo za rękę.
- C-co?! Jak to? Już was z nami nie będzie?
- Będziemy czasami was odwiedzać. - Ichigo postanowiła się troszeczkę wtrącić.
- I już nie ma odwrotu?
- Niestety, ale nie. Zdecydowaliśmy już...
- A-ale, gdzie pojdziecie?
- Już znaleźliśmy odpowiednie miejsce. Właśnie czekaliśmy na was, żeby się pożegnać.
- Ehh...szkoda...
Ichigo przytuliła każdego na pożegnanie, podeszła do Jeffa i ruszyli. Znaleźli miejsce około 100km od tego lasu. Jeff ukradł komuś samochód i pojechali. Dziewczyna zasnęła, żeby skrócić sobie podróż. Kiedy już dojechali stanęli przed lasem. Teraz kwestią czasu było znalezienie jakiegoś lokum, ale to nie stanowiło dużego problemu. W tym miejscu było bardzo dużo opuszczonych budynków, a oni chcieli znaleźć zwykły, najzwyklejszy domek. Weszli pomiędzy drzewa i zaczęli swe poszukiwania. Mijali niezliczoną ilość olbrzymich rezydencji, ale nie widzieli żadnego odpowiedniego lokum. Zaczęło się ściemniać, co utrudniało wszystko, ale Ichigo ujrzała domek, jakiego szukali. Bez słów tam ruszyła, a chłopak za nią. Stanęli przed zwykłymi, drewnianymi drzwiami. Dziewczyna chwyciła klamkę i pchnęła całość do przodu. W środku było w miarę jasno, gdyż przez okna dostawały się promienie słońca. Weszli na korytarz, który prowadził do kuchni, jadalni, toalety i schodów. Postanowili najpierw skierować się na górę. Weszli po drewnianych, skrzypiących schodach i znaleźli się na kolejnym piętrze. Na nim były trzy pokoje.
- To jak? Ja biorę dwa, a ty jeden? - zapytała ze śmiechem Ichigo.
- Haha śmieszne...przecież będziemy mieli razem. - powiedział, po czym podszedł do niej i złożył na jej ustach delikatny pocałunek.
Weszli do środkowego pokoju. Uzgodnili, że właśnie ten będą zamieszkiwali. Jeff poszedł gdzieś się przejść, a Ichigo została z zamiarem posprzątania. Nie było łatwo, ale po kilku godzinach udało jej się. Wyjęła z kieszeni telefon, żeby sprawdzić godzinę. Było już dwadzieścia pięć minut po dwudziestej drugiej. Chłopak akurat wrócił do domu. Przyniósł jakieś produkty spożywcze. Dziewczyna zeszła na dół do kuchni, żeby zrobić jajecznicę, w tym czasie Jeff nie robił nic produktywnego. Siedział i bawił się swoim nożem.
- Jeff! Kolacja! - zawołała dziewczyna, kiedy skończyła gotować. Podała wszystko ładnie do...czy to można nazwać stołem? Jak tak, to miał odłamane wszystkie nogi, więc był tylko drewnianą płytą. Usiedli na...ziemi i zaczęli jeść. Mieli szczęście, że Jeff przy okazji ”kupił” jakieś sztućce i talerze. Po skończonym posiłku poszli na górę, weszli do ich pokoju i zmęczeni poszli spać.
Jeff obudził się, ale nie zastał obok dziewczyny. Pomyślał, że wstała wcześniej i poszła szykować śniadanie, toteż udał się schodami w dół do kuchni, ale też jej tam nie zastał. Zobaczył leżącą na stole kartkę...napisanie na niej było:
WITAJ JEFF
Zastanawiasz się pewnie kim ja jestem? Skąd znam twoje imię? Powiem tyle...nie odpowiem na żadne z nich. Nie wiesz pewnie, gdzie jest twoja dziewczyna? Otóż ja wiem. Słuchaj...jeżeli chcesz ją zobaczyć jeszcze żywą przynieś mi 90.000 złotych. Spotkajmy się w budynku, w uliczne przy wyjściu z lasu. Pokój po lewej. Będę czekał.
-Tss...dlaczego? O co chodzi? Czego ten ktoś od niej chce? I skąd ja mam wziąć tyle pieniędzy? Pff...nie będę nic nikomu płacił. Jestem Jeff...Jeff the Killer. Uratuję Ichigo i zabiję tego, kto śmiał położyć na niej swe brudne łapska...